W letni, wakacyjny poranek Klub Aktywnych Turystów wyruszył baną na poznańską przygodę. Naszym celem było „Zapoznać się z Poznaniem”, ale nie tym folderowym, utartym.
Tym innym, codziennym. Na dworcu przywitał nas Marcin Fabiszak, przewodnik po Poznaniu.
Z uśmiechem i z pierwszą kawą w ręku ruszyliśmy ku miejskiej przygodzie. Piechotką przez słynne Targi Poznańskie, które działają od 1922 roku, poprzez park Wilsona (tak, tak amerykańskiego prezydenta, który został upamiętniony za swoje kontakty z Polską) dotarliśmy do dzielnicy Łazarz. W świat pięknych, monumentalnych kamienic. Ciekawie zdobionych, z wieżyczkami, wykuszami, kutymi balkonami, ciekawą formą okien i drzwi… jednym słowem piękną architekturą. Poprzez Kościół św. Anny i plac targowy na Łazarzu doszliśmy do przystanku tramwajowego, z którego bimbą podjechaliśmy do Dzielnicy Cesarskiej. W cieniu drzew Parku Mickiewicza, z widokiem z jednej strony na Teatr Wielki,
a z drugiej na Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, łapiąc wakacyjny chillout, usadowiliśmy swoje ameryki i poznawaliśmy miejscowe blubry.
Ruszając w dalszą rajzę po zakamarkach miasta dotarliśmy do Zamku Cesarskiego, gdzie lofrowaliśmy po jego ogrodzie w stronę Starego Rynku, aby przywitać się ze Starym Marychem.
To zaszczyt z taką osobistością spotkać się w Poznaniu. W jego obecności swoją legitymację członkowską PTTK odebrała nasza nowa koleżanka Bogusia.
To wydarzenie uświętowaliśmy Rogalami Świętomarcińskimi oraz pyrami z gzikiem, czyli
z twarożkiem i sznytlochem (albo z innym bzikiem) i szarymi kluchami. Wszyscy słyszeli jak śrupaliśmy owe dania, a ich smaki tylko rozbudziły nasze apetyty na powrót do jedynej
w swoim rodzaju PYRLANDI!
Pomimo, że klara grzała, to kielczyliśmy się cały dzień, nikt nie brzęczał i czuliśmy się jak na blauce…
Nawet nie zdążyliśmy zakupić fiksmatentów, bo trzeba było fyrać na bane…





Dziękujemy Ewie i Marzenie – autorkom zdjęć.